niedziela, 30 czerwca 2013

Weekend filmowy

W poprzednim poście już zaznaczyłam, że sporo czasu w ten weekend przeznaczyłam na filmy. Z okazji wolnego chcę nadrobić zaległości kinematograficzne, a jak zjadę do domu z Poznania, zabiorę się za książki :).

Na razie jednak skupiłam się na filmach. Ostatnie trzy dni oglądam same filmy godne polecenia, wciągające, poruszające i dające do myślenia. Pomijając Batmana, były to dramaty - czyli gatunek, który mogę uznać jako jeden z najlepszych i najprawdziwszych. Filmy dramatyczne pozwalają przeżywać silne emocje, wszystko bardzo oddziałuje na widza, a w przedstawianą rzeczywistość aż zbyt łatwo uwierzyć. Z drugiej strony nie jest to kino typowo rozrywkowe i znam osoby, które za ciężkimi filmami tego typu nie przepadają. Fakt faktem łatwo złapać "doła", ale czasami w przypadku największych dramatów twórcy filmu zostawiają widzom nadzieję i optymizm, który pokrzepia. Takie właśnie pozycje wybrałam na ten weekend.

Jak wiecie z poprzedniego posta postacią przewodnią seansów był aktor Christian Bale, ale nie tylko. Nie oglądałam żadnych kinowych nowości, więc filmy, które Wam polecę możecie już dobrze znać lub przynajmniej o nich słyszeliście.

Batmana już nie będę wymieniać ;). Teraz siedzę i myślę jak opisać Wam te wszystkie pozostałe filmy i nie czuję się na siłach by to zrobić. Albo nie wyjaśnię wystarczająco fabuły, albo nie chcący ją "zespoileruję", albo w ogóle nie uda mi się odpowiednio opisać/polecić/przedstawić danego filmu. Dlatego tytuły odsyłają do stron filmów na Filmwebie. Musicie wiedzieć tylko jedno, że jeśli nie macie pomysłu na DOBRY film, to o ile nie widzieliście niżej wymienionych, każdy powinien spełnić Wasze oczekiwania.

"Życie jest piękne" to dramat i komedia pełna romantyzmu w jednym, w dodatku w pewnym sensie to film wojenny. Zdobywca wielu nagród, w tym 3 Oscarów.


"Wybór Zofii" to film-klasyka. Wspaniała Meryl Streep (gra Polkę, w tym mówi po polsku :) ) w dramacie, którego akcja rozwija się nieśpiesznie, ale jest to potrzebne, bo film jest wielowymiarowy i wielowątkowy. Porusza temat Holocaustu. Dzieło, którego nie sposób zapomnieć. Dlatego, mimo że "Wybór Zofii" widziałam już jakiś czas temu, chciałam, żeby znalazł się w tym zestawieniu jako godny polecenia.



Kolejny film to również dramat o tematyce wojennej, o tragedii, która miała miejsce przed II Wojną Światową (1937) w Nankinie. Wojska Japońskie dokonały w tym mieście aktu ludobójstwa. Wstyd się przyznać, lecz powiem Wam szczerze, że o tym, iż takie wydarzenia miały miejsce dowiedziałam się niedawno, zupełnie przez przypadek (odsyłam: masakra nankińska). Następnie przeglądając filmografię Bale'a odkryłam, że grał główną rolę w filmie opierającym się po części na tej tematyce. To chińska produkcja "Kwiaty wojny". Postanowiłam, że muszę to zobaczyć i nie żałuję. Ten film, podobnie jak "Życie jest piękne" pokazuje, że ludzie to potwory, ale także to, że można w nich wierzyć nawet w obliczu największych tragedii.


Następny film nie porusza już wojennej tematyki. O wojnie nie mówi, ale o konflikcie i nienawiści dwóch ludzi już jak najbardziej. "Prestiż" był mi polecany już od 2006 roku, kiedy to wszedł na ekrany. Jak widać czekał i czekał na obejrzenie, aż się doczekał, a ja tylko żałuję, że nie widziałam go wcześniej. Rewelacyjny film, pełen iluzji (a jakże by inaczej, skoro fabuła opiera się na historii dwóch magików), magii, przebiegłości i emocji, które szarpią ludźmi pragnącymi ponad wszystko odnieść sukces. Zgodnie z cytatem z filmu: patrzmy uważnie...
"Are you watching closely?"


A na dzisiejszy wieczór zaplanowałam "Infiltrację". To film, do którego oglądania byłam zachęcana w tym samym czasie, co do "Prestiżu". Skoro popełniłam błąd nie doceniając od razu "Prestiżu", zapewne podobny błąd zrobiłam w stosunku do "Infiltracji" :). Będę dziś nadrabiać.


sobota, 29 czerwca 2013

Pierwszy dzień ostatnich takich wakacji

Wczoraj świętowałam, a dziś zamierzam dalej celebrować, mogę powiedzieć - mój pierwszy dzień wakacji. Zakładam (pozytywnie), że sesja już za mną - czekam, co prawda, na wyniki, ale pomijając jeden przedmiot jestem raczej spokojna o rezultaty egzaminów. A czekające na mnie wakacje będą wyjątkowe - ostatnie takie: pełne laby i swobody. Oczywiście mam jeden cel na nadchodzący czas wolny - magisterka. Co więcej mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować (powinnam się poprawić - muszę go zrealizować ;)). Dlatego odpuszczam jeszcze w te wakacje podjęcie zobowiązującej pracy, może uda mi się zaczepić tak dorywczo, żeby sobie troszkę dorobić. Zobaczymy.

W radosnym świętowaniu przeszkadza mi jedynie męczący mnie katar. Wspomagam się gripexami, herbatą, cytryną i pierzyną, ale wedle powiedzenia: "leczony katar trwa 7 dni, nieleczony tydzień" - muszę swoje odchorować. Za to są inne przyjemności i pomoce dla zadania: relaks ;).

Póki jeszcze są: TRUSKAWKI :D. Nie do zastąpienia, nie do ominięcia. Soczyste, słodkie i pełne zdrowia. Tu podane z jogurtem naturalnym z odrobiną cukru waniliowego. Pyyycha :)




Skoro dbam truskawkami o zdrowie i samopoczucie "od środka", warto poświęcić kwadrans na pielęgnację ciała. Na wieczór nowe masło, rankiem maseczka dodająca blasku (gdyby tak jeszcze niebo jak twarz po aplikacji się rozjaśniało ;)):



Warto zapewnić sobie także odpowiednią dawkę rozrywki. Skoro ostatnio w kinie bardzo zawiódł mnie "Człowiek ze stali", a więc Superman, postanowiłam postawić na innego bohatera. Na seans filmowy poświęciłam cały wieczór, więc wybrałam równie nocnego "herosa" - Batmana.

Batman Christana Bale'a - I love it!!! Oglądałam tak trochę dziwacznie - jakiś czas temu w TV leciał "Mroczny Rycerz", a więc część II, którą jednak obejrzałam z ogromnym zaciekawieniem. Wczoraj oglądałam I i ostatnią część trylogii Nolan'a. Świetne kino. Nie będę się rozwodzić.... zgadam się z każdą pozytywną recenzją na temat tej serii, a z tymi negatywnymi się nie zgadzam :P

źródło plakatów - Filmweb
Od siebie dodam tylko, że i napięcie i jakość rośnie z każdym kolejnym filmem. Epic.

A na dzisiaj, dalej nie mogąc oprzeć się urokowi Christiana Bale'a, przygotowałam na seans "Prestiż". A w nim dodatkowo Hugh Jackman, więc już nie mogę się doczekać ;).

Udanego weekendu!

środa, 26 czerwca 2013

Przepadłam

Przepadłam bez echa ostatnio, bo nadeszła sesja i nie myślę na razie o blogowych przyjemnościach. Ale już niedługo wakacje i kolejne posty, tak więc proszę o wyrozumiałość i cierpliwość :)

I do napisania wkrótce! ;)

niedziela, 16 czerwca 2013

2013 World of Red Bull

Czemu nie ma więcej takich pięknych reklam? Pięknych, poruszających, motywujących. Już kiedyś poruszałam ten temat pisząc o reklamie Nike (KLIK). Dziś chciałam Wam zaprezentować kolejny świetny spot. O ile oglądacie TV to na pewno już go widzieliście, ale zawsze można kolejny raz:


Polskie napisy do włączenia w YouTube.


sobota, 15 czerwca 2013

Centrum dowodzenia

Komputer to moje podstawowe narzędzie organizowania życia. To rozrywka i zabawa, praca i nauka, sposób na spędzanie wolnego czasu i na nudę, na odpoczynek, kontakt ze znajomymi. To multi-funkcjonalne narzędzie.

Jednak również inna rzecz w moim życiu spełnia bardzo ważną rolę i stanowi tytułowe centrum dowodzenia. To miejsce zarówno do wyżej wymienionych czynności i przyjemności, jak i do kilku innych. Mówię o moim łóżku ;).

Dlatego też przeglądając katalog mebli Vox (do pobrania tutaj: KLIK) od razu w oko i serce wpadło mi łóżko, które wydaje się być meblem moich marzeń:

Polecam powiększyć, by przeczytać zachęcający opis ;)
Łóżko pochodzi z kolekcji 4 You by Vox, w skład której wchodzą meble o nowoczesnym i prostym wzornictwie, aczkolwiek nadal przytulne i o wielu funkcjach użytkowych. Ja jestem bardzo na tak, niestety ceny są dla mnie mniej na tak - łóżko bez materaca i dodatkowych akcesoriów to koszt ok. 2 800 zł :/



Próbowałam odnaleźć trochę realnych aranżacji z użyciem tego łóżka, niestety grafika Google pełna jest jedynie wizualizacji, których przykłady zamieściłam. Pamiętam jednak, że jak odwiedziłam salon Vox, meble te "w realu" zrobiły na mnie niemałe wrażenie ;).

Jednocześnie prezentowany mebel jest całkowitym zaprzeczeniem zasad feng shui... Kiedyś miałam manię i się dość mocno interesowałam, więc pamiętam, że ta sztuka postuluje m.in. o to, by łóżko służyło jedynie do snu i odpoczynku (nie powinno się ani czytać w łóżku, ani oglądać telewizji, a już broń Boże pracować). Zabrania się ustawienia wielu elementów wokół łóżka i w sypialni (nie dla zagracania - powiedziałabym: jakże inaczej niż na prezentowanych zdjęciach), a sam mebel nie powinien mieć ostrych krawędzi...

Z mojego punktu widzenia i z punktu widzenia moich upodobań wyżej wymienione zasady nie mają racji bytu, a łóżko nadal będzie dla mnie wielofunkcyjnym i najważniejszym meblem w moim życiu ;)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Brace yourself


Mogłabym rzec, że w tyle w temacie :P. Moja sesja też zbliża się wielkimi krokami, na szczęście mam już tylko jedną. Z magisterką co prawda nie dałam rady się wyrobić na lipcowy termin, jednak cały semestr zaliczyłam i będę się już tylko męczyć z pisaniem. Jednak i tak odkładam to dalej, bo jak napisałam zostało do pozaliczania sporo na drugim kierunku. I mam co robić - wczoraj starałam się projektować w AutoCadzie. O ile obsługa programu nie stanowi większego problemu, tak to, jak coś poprawnie narysować, to już większy kłopot.... Wieczorem bałam się, że linie, polilinie, wymiary, kreski, kropki będą mi się śniły w nocy, na szczęście obyło się bez tego (być może dlatego, że przed snem wyciszyłam się grając w Mahjonga ;) ).

Plan na dziś to przerzucić się z nadrabiania projektów do zakuwania (blee). W mojej ocenie czegoś takiego jak geotechnika gruntów nie da się nauczyć poprzez zrozumienie :/. Tak więc moje ulubione powiedzonko ostatnich dni, żeby coś wziąć "na chłopski rozum", tu się nie sprawdzi i muszę liczyć na moją pamięć krótkotrwałą - byle do jutra dzisiejsze czytanie pamiętać ;).

Do notatek oczywiście nie podchodzę bez obowiązkowego zestawu:


O ile Black'a mogę sobie podarować albo zastąpić kawą, tak czekolada jest niezastąpionym źródłem siły przy nauce. I oczywiście magnezu, który kawa wypłukuje, więc po prostu bez czekolady ANI RUSZ! ;)

niedziela, 9 czerwca 2013

Małe chwalipięstwo, mam nadzieję, że wybaczycie ;)

Nie wiem jak to się składa, że jak mam czas od rana do nocy zajęty, grafik napięty, a kalendarzu brak miejsca dla kolejnych zobowiązań w głowie jednocześnie mam mnóstwo pomysłów na posty, ale odkładam na wolą chwilę. Przychodzi luźniejszy weekend, siadam, a tu pustka. Z reguły jak już mam pomysł, to brakuje zdjęć lub warunków do zdjęć, itd... Muszę sobie trochę ponarzekać, bo ostatnio za dużo się wszystkim zachwycałam ;).

Chociaż nie... mam się znów czym zachwycać :D - po licznych perturbacjach sprzętowych, zawirowaniach systemowych i innym pomniejszych problemach z moim laptopem, dostałam jeden z najlepszych prezentów na Dzień Dziecka ever! :D Otrzymałam bowiem nowego laptopa Lenovo. Jest to firma, którą wiele osób (w tym z branży) bardzo ceni i darzy zaufaniem, dlatego pokładam w moim nowym sprzęcie nadzieje, że posłuży mi długo i bezproblemowo :). I wytrzyma wszystko, co mu zaserwuję  - specyfikacja by na to wskazywała ;).

Ogólnie to jestem straszną gadżeciarą, dlatego dobry sprzęcik wprawia mnie zawsze w dobry nastrój. W dodatku mam z nim (laptopem konkretnie) masę zabawy, bo jest na nim Windows 8, a z każdego innego Windowsa trzeba na ósemkę się po prostu przestawić i przyzwyczaić (do tej pory pracowałam na Viście :P). I tak jak mówię, jest z tym wiele zabawy ;). Ale w związku z moim gadżeciarskim skrzywieniem intensywnie zastanawiam się na wyborem telefonu, umowa kończy się wkrótce. W przypadku tego wyboru mocno jestem ograniczona finansowo, bo jednak telefon to taka "zabawka", która dość szybko się nudzi i trochę średnio wydać na nią zbyt dużo kasy. Tym bardziej, że finansować sobie tą zachciankę będę z własnych oszczędności. (Tak, tak - miał być rower, ale chyba przegrywa z telefonem :( ). Jako, że przyjęłam pewien próg, ile jestem w stanie zapłacić za nowy telefon, została ostateczna decyzja: jaki model oraz oczywiście jeszcze jeden dylemat: Windows Phone vs Android. Mam ponad miesiąc na zastanowienie się, zanalizowanie specyfikacji modeli, obejrzenie testów na YouTube. Marzę o Sony Xperii Z, ale na nią to mnie jeszcze długo stać nie będzie... :(

Na razie zmykam, muszę zająć się dziś czymś konkretnym. Wczoraj spędziłam prawie cały dzień w centrum handlowym (bardziej window shopping niż konkretne zakupy niestety :( ). Na szczęście zajęcia dopiero we wtorek ;).

Udanej niedzieli!