Nareszcie! Piątkowy wieczór jest dla mnie zawsze równoznaczny z lenistwem i całkowicie bezproduktywnym spędzaniem czasu. Nie inaczej było w przypadku dzisiejszego popołudnia i wieczoru. Mój tydzień był okropny, zdecydowanie za ciężki, nawet jak na okres sesji. Na szczęście nadchodzący nie będzie już tak intensywny i moje zaopatrzenie na sobotę i niedzielę nie wygląda, tak jak w ubiegłym tygodniu wyglądało, czyli:
|
;) |
Właściwie na nadchodzące dni nie mam żadnego zaopatrzenia, postanowiłam pojechać do Słupska, a w domu wiadomo nie trzeba martwić się o zapasy w lodówce i szafce ze słodyczami ;).
Dziś w ramach rozpieszczenia się po całotygodniowych studenckich męczarniach byłam na przepysznym obiedzie w
naleśnikarni Manekin. Jeśli nie kojarzycie tej miejscówki, powinniście jak najszybciej uzupełnić swoją gastronomiczną mapę o to miejsce. Jeśli mieszkacie w Toruniu, Bydgoszczy, Gdańsku, Łodzi lub Poznaniu to macie wielkie szczęście i możecie bez problemu sami przekonać się o smakowitości potraw przyrządzanych w tym miejscu. Po więcej info odsyłam na ich stronę -
manekin.pl. Nie wiem, jak mogę Was jeszcze zachęcić do wizyty w tej naleśnikarni, nie udało mi się zrobić ani razu zdjęcia podawanego mi lub innym jedzenia. Nikt nigdy nie myśli o robieniu zdjęć, kiedy gorący i smakowity obiad czeka na stole ;).
Dziś miałam okazję próbować spaghetti naleśnikowego ze szpinakiem i sporym kawałkiem grillowanego łososia. Coś pysznego! Swoją drogą ani razu nie jadłam tam czegoś, co mi nie smakowało. A do wyboru jest mnóstwo: przede wszystkim naleśniki (i wytworne, i na słodko),a oprócz tego sałatki, zupy, desery i napoje. Sam wybór jest na tyle duży, że można spędzić wiele minut nad kartą dań, nie mogąc na nic konkretnego się zdecydować. (Ktoś mądry kiedyś powiedział, że co za dużo to niezdrowo - święta racja! ;) ). Oprócz genialnego jedzenia Manekin ma również swój niepowtarzalny klimat! Wystrój wnętrz jest nietuzinkowy, bardzo oryginalny, wręcz artystyczny. Na dodatek miła obsługa i stosunkowo przystępne ceny (naleśnik + napój to koszt ok. 20 zł) sprawiają, że chętnie jadam w tym miejscu. A już obowiązkowo, jeśli w grę wchodzi obiad z "moimi Dziewczynami" - podobnie jak dzisiaj, bo to już praktycznie tradycja, by spotykać się w Manekinie. Przy okazji serdecznie Was Dziewczęta pozdrawiam! ;).
Objadłam się i opiłam, więc na wieczór ujawnił się we mnie jeszcze większy leń, niż do tej pory. Zarzuciłam pomysł by poodkurzać albo poprasować, na rzecz surfowania po Internecie i obejrzenia jakiegoś filmu. Co do filmu, to padło na coś przyjemnego, lekkiego, zabawnego, ale z morałem - wybrałam bajkę Merida Waleczna. Długo nosiłam się z zamiarem obejrzenia tej animacji i akurat po niedawnych oskarowych nominacjach, jeszcze bardziej nią zaciekawiona, obejrzałam tą wytypowaną przez Akademię bajkę. Nie chcę za dużo zdradzać z fabuły, więc nie napiszę o czym jest. Za to mogę pochwalić to, jak jest zrobiona. Genialna animacja! Disney i Pixar - to ich zasługa, a ich robota nadal stoi na najwyższych poziomie. Poziom również trzyma polski dubbing. Tu mały off-topic, podkreślę bowiem jeszcze raz: dubbing jest świetny, ale w bajkach, a NIE w Hobbicie! :P (Tudzież w innych filmach fabularnych z żywymi aktorami). Wracając do animacji - z wiadomych powodów najbardziej będę się zachwycać animacją konia głównej bohaterki - Angusa, ale fantastyczna była też animacja innego zwierzęcia. Jakiego? Obejrzyjcie film ;).
|
Źródło: grafika google |
A Wy jak spędzacie piątkowy wieczór? Aktywnie i ambitnie, leniuchujecie jak ja, a może urządzacie sobie nocny clubbing? ;)