Wpadł mi ostatnio w ręce katalog na nowy rok od Yves Rocher. Tym razem moja ulubiona kosmetyczna marka się nie postarała. Mam przed oczami Zieloną Księgę Urody z roku 2012, która była przede wszystkim objętościowo większa. Pamiętam jak ją przeglądałam, prawie na każdej stronie coś mnie zachwycało i myślałam sobie, że musiałabym to i to kupić, i wypróbować.
Tegoroczny katalog nie wzbudził we mnie tak pozytywnych emocji. Mój portfel się cieszy okrutnie, ja jestem rozczarowana :(. Jest sporo informacji o ekologicznym podejściu tej marki, jej technologiach i zasługach. Mniej jest info o nowościach lub wyjątkowych ofertach. A znane mi już kosmetyki nie są przedstawione w jakiś innowacyjny sposób - nie tak, bym zapragnęła je koniecznie mieć.
Jeszcze jedna uwaga i porównanie do ubiegłorocznej "biblii urody", jak się mawia o tym katalogu w Francji. W roku 2012 przeglądałam Zieloną Księgę bardzo często, kilka razy w tygodniu (szczególnie na początku). Tym razem prawie zapomniałam, że ją w ogóle mam.
A Wy miałyście okazję przeglądać coroczne katalogi od Yves Rocher?
Chuda i nieciekawa. Oj nieładnie, nieładnie... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz