Dobiega końca mój weekend w Zielonej Górze. Jeszcze dzisiaj spakuje walizkę, wyjeżdżam jutro przed południem. Na pewno mogę zaliczyć go do udanych. Miasto mnie nie rozczarowało, pogoda można powiedzieć, że dopisała - nie było bardzo ciepło jak na lato przystało, ale przynajmniej nie padało ;). Do tego wszystkiego należy doliczyć niesamowite siatkarskie emocje i mamy przepis na świetny wakacyjne wypad :D.
Mecze siatkarskie na żywo widziałam już kilkakrotnie, ale nadal to dla mnie wielkie przeżycie. Wspaniała zabawa, kontakt z tysiącami pozytywnie nakręconych ludzi zdzierających gardła w tym samym celu - by dopingować Reprezentację Polski. Mazurek Dąbrowskiego słyszany w TV, śpiewany przez publikę a capella to już coś niezwykłego. Ale na żywo, w hali, pośród setek kibiców, śpiewany z przejęciem dla ukochanej drużyny, to moment na meczu po prostu nieziemski! Za każdym razem pokrywa mnie wówczas gęsia skórka i muszę przyznać, że czasami silnie się wzruszam. W dodatku zachwyca mnie ta różnorodność środowiska kibiców - od szalonych, nakręconych, gimnazjalnych fanek Bartosza Kurka, przez stateczne matrony, biznesmenów, zakochane pary (dziś na przykład jedna taka zaręczyła się "na wizji"), po całe rodziny z malutkimi dziećmi. Mało tego tym najmniejszym zabawa się także bardzo podoba, a przed hałasem są z reguły chronione przez rodziców, którzy zakładają im specjalne nauszniki;).
Zdecydowanie uważam, że rozgrywki sportowe na żywo oglądam za rzadko ;).
Zakładałam, że nie napiszę o siatkówce, bo powinnyście wiedzieć jak mocno ją lubię. Jednak spisując wrażenia z pobytu w Zielonej TO wysuwa się na pierwszy plan, a pozytywne wspomnienia siatkarskich emocji przysłaniają wszystko inne :P.
Jednak na razie zapominając o X Memoriale Huberta Wagnera chciałabym Wam napisać o jednym miejscu, które szczególnie urzekło mnie w Zielnej Górze. To Ogród Winny i górująca nad nim Palmiarnia. Budynek jak na pseudo-szklarnię przystało, jest w znacznej części przeszklony i sama jego bryła już stanowi atrakcję. W środku jest jeszcze lepiej. Ciepło, a nawet bardzo ciepło - ale rosnące tam egzotyczne rośliny takich warunków potrzebują. Wstęp jest bezpłatny, gdyż w budynku mieści się wykwintna restauracja i piętrze kawiarnia - obie w otoczeniu palm i innej roślinności. Wnętrza fascynujące - zielone, energetyczne, egzotyczne. Na ostatnim piętrze (3) Palmiarni znajduje się taras widokowy. Można obejrzeć sobie panoramę miasta i jeszcze dalej - budynek stoi na wzgórzu, mało tego kilkanaście metrów od punktu wyznaczającego środek Zielonej Góry! Więc stojąc w sercu miasta mamy widok na każdą z jego stron. Zdjęć panoram nie mam, gdyż taras jest przeszklony, pod dachem i na zdjęcia łapały się ramy okienne. Ale mam kilka innych zdjęć mam:
Już powoli dojrzewają... ;) |
Najwyższe piętro z podestem widokowym |
Wszechobecny w ZG Bachus, tu w formie fontanny we wnętrzu Palmiarni |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz