Mamy jesień pełną parą. Choć lubię tą porę roku i tak przychodzą takie momenty, że mam ochotę położyć się i zasnąć na co najmniej miesiąc (wiadomo - chciałabym się obudzić na Święta ;) ). Dni są krótkie, pochmurne. W dodatku mam akurat wyjątkowo męczący tydzień. Tak się złożyło, że pewne zadania się nałożyły, a wypełniony plan zajęć pozwalał na odrabianie zdań tylko wieczorami. Dziś cieszę się na samą myśl, że nic nie mam do zrobienia na jutro (na piątek jest, ale tym się zacznę martwić za 24h :P ) i zrelaksuję się przed odcinkami "Prawa Agaty" i "Chirurgów".
Wracając z uczelni myślałam tylko o kubku herbaty, kocyku i mnie pod nim ;) z laptopem na kolanach... Taki sposób na spędzanie wieczoru to jednak pewnik, że zasnę teraz na 2-3 godzinki i później będę cierpieć przez bezsenność w nocy. Chciałabym dodać sobie trochę energii i odrobinę słońca w ten szarobury dzień. Wyszperałam z kartonu dawno zapominaną wyciskarkę do cytrusów i właśnie delektuję się świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy :D! Jest słodki, jednocześnie lekko kwaskowaty, z malutkimi drobinkami owoców. Nic jesienią tak nie dodaje koloru i energii jak taka pychotka. Bez porównania z herbatą ;)
By uzyskać szklankę (równe 250 ml) soku potrzebujemy 2 pomarańczy. Opłaca się wybrać dość miękkie egzemplarze - mają trochę więcej soku, a przed przekrojeniem warto "pomasować" owoc tocząc go po blacie.
Pychaaaaaaa! :) |
Widzicie, że kolejne dwie pomarańcze czekają na "danie im wycisku" ;). Z herbaty jednak nie zrezygnuję całkowicie, idę sobie właśnie zaparzyć tą ulubioną - z flaszowcem. Nie odmówię sobie też seriali, więc zmykam teraz życząc Wam mnóstwa słońca na te jesienne dni i wieczory! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz