Dziś mamy Dzień Bez Makijażu.
Świętujecie??
Ja nie za bardzo :P.
Może to źle (ba, zaryzykowałabym stwierdzenie, że bardzo niedobrze), ale przyzwyczaiłam się do make-up'u na twarzy i raczej stronię od wychodzenia "do ludzi" bez niego. Dlatego nie celebruję Dnia Bez Makijażu i dumnie prezentowałam dziś kreskę na oku w kolorze dark plum. Zdecydowanie przyzwyczaiłam się do kreski, więc moim ulubionym makijażem oka jest czarny lub kolorowy eyeliner. Trochę miewam problemy jeszcze z wyciągnięciem kreski w taki sposób, jaki chciałabym, ale jak to mówią: praktyka czyni mistrza.
Dziś rano zauważyłam jednak, że terapia rzęs olejkiem rycynowym powoli zaczyna działać :). Mam wrażenie, że już bez tuszu zaczyna być widać moje rzęsy :D. Do tej pory ubolewałam, że "nagie" były zupełnie niewidoczne, choć po podrasowaniu ich maskarą nie mogę narzekać - nie jest ich jakoś szczególnie za mało i na szczęście nie są bardzo krótkie. Ciągle pamiętam sytuacje z akademika, gdy koleżanka w trakcie nakładania przeze mnie makijażu, wskazała umalowane oko mówiąc: "o Gosia ma rzęsy" i drugie, jeszcze nie pomalowane: "Gosia nie ma rzęs". Sądzę, że teraz w obu wypadkach rzęsy będą widocznie, choć wiadomo - po pomalowaniu prezentują się o niebo lepiej ;).
Ogólnie wiadomo - makijaż może zdziałać cuda. Wyrównuje koloryt, maskuje niedoskonałości, koryguje rysy twarzy, rozświetla, upiększa... Nie rezygnuję z niego na co dzień, choć w weekendy daję skórze z reguły odpocząć. Nie mniej jednak niesamowicie zazdroszczę dziewczynom, które mogą sobie pozwolić na nie malowanie się, bowiem są właścicielkami cudnej cery, itd. Ile by się czasu rano zaoszczędziło... ;)
Pozdrawiam wszystkich z i bez makijażu! ;)
źródło: klik |
Piękne kobiety wierzą w swoją inteligencję; kobiety inteligentne nie wierzą w swoją urodę.Pablo Picasso
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz