Ostatnio nawet gdybym chciała, nie miałam jak nic Wam napisać. Tydzień przed Wszystkimi Świętymi był po prostu szalony, okazało się, że muszę wszystko związane z magisterką załatwiać na ostatnią chwilę: ostatnie poprawki, drukowanie, oprawiania, oddanie do dziekanatu, zdjęcia do dyplomu, etc. W każdym razie - choć na styk - udało mi się wszystko załatwić. Miałam też przedłużony pobyt w domu związany z 1 listopada. Niestety dopadło mnie jakieś choróbsko :/.
A już w środę miałam obronę... I choć ledwo mówiłam (zapalenie krtani to nie przelewki) zakończyłam szczęśliwie i pozytywnie jeden z etapów mojej edukacji :). Pierwszy cel powakacyjny wykonany. Teraz muszę skupić się na drugim i pozyskać kolejne literek przed swoje nazwisko.
Póki co niestety ciężko mi się skupić i zabrać za cokolwiek, bowiem choroba nie odpuszcza. Grzeję się więc od wczoraj w piżamie i pod kocem całe dnie :/. Kaszel mnie męczy przeokrutnie. Ciężko w takim wypadku efektywnie pracować, myślenie też nie jest wówczas przyjemnością. Liczę, że do poniedziałku wydobrzeję na tyle, by stawić czoło nowym wyzwaniom :P.
Za to moje oczy cieszą bukiety z okazji obrony :). Piękne są! <3
Trafiły w moje gusta, nie ma piękniejszych kwiatów do bukietów niż róże i gerbery (a ponadto goździki i oczywiście tulipany! ;) )
Mam nadzieje, że Wy pierwsze tygodnie sezonu jesienno-zimowego spędzacie w zdrowiu!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz