czwartek, 19 kwietnia 2012

Co za dzień...

Raz na jakiś czas zdarza się taki dzień, jak dzisiaj. Z jakiegoś niewiadomego powodu (ciśnienie??) kompletnie nic mi się nie chce, czuję się straszliwie ospała - choć zajęcia dzisiaj nie należały do wyjątkowo wyczerpujących. Mimo wszystko siadłam po 19 do komputera z zamiarem zrobienia czegoś w imię nauki bądź rozwoju osobistego, ale starania te spełzną na niczym. Nie jestem w stanie sklecić poprawnego zdania (więc ten post jest już jakimś osiągnięciem :) ). Wieczór zapewne spędzę snując się od strony internetowej do strony z przerwą na kolejną herbatę ;). Niestety bywają dni tak nieproduktywne jak dzisiejszy.

Tylko jedna sprawa, której nie mogę sobie darować, by Wam o niej nie napisać. Wczoraj w kinie leciały zwiastuny kilku filmów wchodzących na ekrany. W tym jeden tak nieprawdopodobny, że aż nie jestem pewna czy to nie jakiś dowcip. 

Z rozmachem wyprodukowany trailer filmowy: nastrój grozy i zbliżającej się zagłady... atak kosmitów... zagłada Ziemi i zagłada ludzkości - oto zapowiedź filmu opowiadającego o inwazji (uwaga, uwaga) NAZISTÓW Z KSIĘŻYCA! 
No proszę Was... uśmiałam się jak nigdy :D Oglądałam kiedyś "Czarodziejkę z Księżyca", ale że naziści... Serio... podziwiam twórcę, który wpadł na taki oryginalny pomysł :D. Nie ma to jak zmasowany atak kosmicznych "natzi" ;). I żeby nie było - sama nie wymyśliłam zbitki wyrazowej "naziści z księżyca", pojawiła się w zapowiedzi filmu. 

Z resztą - obejrzyjcie zapowiedź tego hitu:

P.S. To tylko moje zdanie o tym filmie i to wyciągnięte z zapowiedzi. To zupełnie nie moja bajka, jeżeli chodzi o taką fabułę... ale może kogoś zainteresuje? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz