Raz na jakiś czas dopuszczę się zaniedbania i pozostawię coś w lodówce na hmm... trochę dłużej niż powinno w niej leżeć ;). Później (zależy od produktów) z większym lub mniejszym obrzydzeniem usuwam z chłodziarki takie elementy.
A czasami robię to z zaskoczeniem i przerażeniem, jak dzisiaj.
Okazuje się - i to jest naprawdę przerażające - że ogórek, który spędził w pojemniku na żywność w lodówce prawie 3 tygodnie, może wyglądać jedynie na lekko zeschniętego. A pomidor - jakby leżał tam zaledwie od wczoraj. WTF?! Naprawdę myślę sobie wówczas WTF?!, bo jakim cudem warzywa po takim czasie wyglądają tak dobrze?! I wydawałoby się, że starając się wprowadzać zasady zdrowego trybu życia, wiem co jem, skupiam się na tym, co wybieram i kupuję mądrze. Nic bardziej mylnego, a dodatkowo obecnie we wszystkich aspektach życia pojawia się paskudna dezinformacja.
W internecie czytasz jedno, koleżanki mówią inne, gazety piszą jeszcze co innego, a zdrowy rozsądek - się w tym wszystkim po prostu gubi. Tak bardzo mnie przeraża, że zjadając porcję warzyw może być ona niewiele zdrowsza od chipsów... Te wszystkie chemikalia: żeby szybko rosło, żeby ładnie pachniało, żeby ładnie wyglądało, żeby dłużej poleżało, żeby, żeby... GMO, DDT, koktajle chemiczne w żywności (poczytajcie o tym w necie!). A konsument mojego pokroju jest skołowany i głupi.
I przydałoby się przytoczyć słynne hasło ruchu pro-ana:
"Quod me nutrit, me destruit"
(pol.: Co mnie żywi, niszczy mnie)
tyle, że ja jeść lubię. Tylko pytanie: co jeść?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz