Wczoraj i dziś do popołudnia leczyłam się z zakwasów. Dziś czuję, że będę leczyć się kolejne dni... I to wszystko nie za sprawą nowego programu fitness, ani nie joggingu (do którego i tak się zmusić nie mogę). Muszę przyznać, że z całkiem dużą przyjemnością i w poniedziałek, i dziś oddawałam się ciekawemu zajęciu, które spowodowało u mnie ból mięśni - rąbałam drewno :D. I może to śmiesznie zabrzmi, ale jak dla mnie to zarazem męczące, jak i relaksujące zajęcie ;). Powiedziałabym nawet, że wręcz idealne na PMS :P.
W każdym razie kupiliśmy dostawę drewna na zimę do kominka, które trzeba było pociąć (z autopsji powiem, że operowanie piłą mechaniczną nie jest takie fajne jak zwykłą siekierą ;) ), a następie porąbać i złożyć do leżakowania do zimy. Praca z drewnem jeszcze się nie skończyła, aczkolwiek po stanie moich dłoni myślę, że ja nie będę już uczestniczyć w kolejnej obróbce. Jak na pierwszy raz, dwa intensywne seanse z siekierą mi wystarczą ;). Co więcej powiem, że sztuka rąbania idzie mi coraz lepiej, że aż chyba się muszę pochwalić,iż mój Tata sam był dumny z mojej postawy i całej zrobionej pracy :):).
No bo tak... wiosna, lato i ich ciepłe dni to mnóstwo pracy do ogarnięcia w ogrodzie. Drewno to przykład, ale dobrze wiecie, że trawa rośnie czasami jak szalona, to trzeba ją skosić, chwasty na grządkach i wśród kwiatów też trzeba eksterminować. A to podlać, a to posadzić, a to zagrabić. Myślę, że w innych okolicznościach uwielbiałabym prace w ogrodzie. Widzę się aż w ogrodniczkach, słomkowym kapeluszu i koniecznie w rękawicach w kwiaty, z kolorowymi przyrządami w koszyku. Niestety.... gdzie nie ruszę się w ogrodzie prześladują mnie najgorsze na świecie paskudztwa - pająki :/. Są wszędzie! O Boże, naprawdę wszędzie :/. Straszne, przerażające, szybkie, i w ogóle bleee! Co nie zacznę robić, one się pojawiają: podczas plewienie to już standardowo, tak samo gdy zbiera się owoce z krzewów lub drzew. Trochę lepiej przy koszeniu trawy, chyba, że to gdzieś między drzewami - wtedy stery kosiarki musi przejąć Tata.
Tak więc jednak ogrodniczka ze mnie żadna :(...
Ale mimo wszystko ogród lubię. A nasz przydomowy ogród lubię coraz bardziej. Niektóre drzewa musieliśmy wyciąć, przez co zrobił się bardziej widny, z dużym trawnikiem. Mała reogranizacja zagospodarowania przy płocie spowodowała, że nasz ogród jest naszą prywatną przestrzenią, gdzie można się dobrze i swobodnie poczuć. Choć zawsze psioczę na plewienie i inne prace wokół warzywnych grządek, nie ma nic lepszego, niż iście rano w szlafroku przez ogród po szczypiorek do śniadania. Albo swoje pomidory (żeby była jasność - nie ja po nie chodzę. Pomidory rosną w szklarni, w szklarni są pająki :/ - Mamo, wiem, że to czytasz - one naprawdę tam SĄ! I ja tam nie pójdę!). W każdym razie doceniam z każdym rokiem coraz bardziej mój ogród.
Dlatego chciałam dziś Wam trochę pokazać mojej przydomowej zieleni, na kilku zdjęciach - dosłownie parę migawek z wiosennego ogrodu:
Trochę się tego nazbierało... Ptfu! wróć! narąbało ;) |
A po pracy nagroda - szampański (i pyszny) Magnum Pink! |
Piękne piwonie, dopiero w pąkach. |
Złotokap i jego kwiat. Piękne, zwisające, bardzo ozdobne kwiaty. |
Pamiętam jak dobrych parę lat temu kupiliśmy z rodzicami małą sadzonkę tego krzewu na targu ogrodniczym. Teraz nasz złotokap ma ponad 2,5 m i wygląda przepięknie cały w swoich żółtych kwiatach! |
To tyle na dzisiaj :). Nie bójcie się, nie zamierzam kolejnego posta przeznaczyć na recenzję siekiery :P.
PS. Aczkolwiek firmę Fiskars i jej wyroby mogę polecić :P
Dom z ogrodem to najlepsze co może być :) Wiem coś o tym:P
OdpowiedzUsuńI masz rację! ;)
UsuńJak pięknie Ci tam wszystko kwitnie w tym ogrodzie!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Piękne, póki za dużo wokół tego nie trzeba robić ;)
Usuń