sobota, 4 maja 2013

Moja piękna Walia!

Pierwsza część majówkowego wypoczynku już za mną. Jak pisałam w poprzednim poście poleciałam do Liverpoolu i ze smutkiem trzeba przyznać, że wypad już się skończył. Pozostały dobre wspomnienia, drobne zakupy i dość spora liczba zdjęć. Czekam na kolejną okazję do wyjazdu, bo muszę przyznać, że pomimo, iż Wielka Brytania nie jest tropikalną wyspą, dla mnie jest na swój sposób egzotyczna i inna. A ja uwielbiam podróżować i takie różne inności poznawać :).

Co by tu napisać na temat mojego wyjazdu? Jeśli o samo miasto chodzi niewiele się zmieniło przez ostatni rok (wytrwali Czytelnicy może sobie przypominają moją relację z ubiegłorocznej majówki w UK, dla innych:  część I, część II, część III, część IV i ostatnia - rozpisałam się, co nie? :P). Ale w kilku słowach: sklepy nadal stoją, a ich zaopatrzenie powoduje u mnie oczopląs, drgawki spowodowane ekstazą i totalną rozpacz z powodu marnej zawartości portfela ;). Muzea i budynki też są, tym razem nie odwiedzałam niczego w samym Liverpoolu. Tym razem wybraliśmy się na jednodniowy podbój Walii

Walia - to kraina już przeze mnie ukochana ;). Z jednej strony góry, z drugiej morze. Słoneczna, choć zbyt wietrzna pogoda. Na koniec sielsko-wiejskie widoki, stada pasących się owiec plus rozsiane po okolicy warownie rodem z średniowiecza: pełne tajemnic i historii wieków średnich - coś pięknego i wspaniałego.

Pozwólcie, że pokażę Wam trochę średniowiecznej (i nie tylko) Walii na zdjęciach :)

Jak na zdjęciu - LLandudno. Uroczy kurort w Walii, z długą promenadą pełną białych kamieniczek (przywodzi mi na myśl Lazurowe Wybrzeże) oraz długim (376 m) zabytkowym molo.




Rezerwat przyrody Great Orme.

Dla mnie bezimienny zamek gdzieś przy drodze do Conwy.

Zatoczka w Conwy.



Zamek w Conwy. Jeden z najbardziej okazałych walijskich zamków. Wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.





 

Wracamy do Liverpoola:

"Another place" - sztuka w przestrzeni, na plaży i po części w morzu, Crosby Beach, Liverpool.
Rzeźby autorstwa Antony'ego Gormley'a. Jest ich ponad setka! Robią niesamowite wrażenie tak stojąc rozsypane po plaży. Niestety było tak wietrznie (spójrzcie na wzburzone morze), że wygnało nas szybko z plaży - nie było więc sesji przy samych postaciach.

Kawa i ciacho dobre po każdych wędrówkach - zwiedzanie czy zakupy, smakuje tak samo pysznie! ;)

 J&J - dziękuję! <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz