Hej!
Witajcie w nowym roku akademickim ;). Mój się zaczął nawet na dzień przed terminem; nie marnują czasu i zajęciami męczą od pierwszego możliwego poniedziałku ;). I byłby to naprawdę miły pierwszy dzień, gdyby nie komunikacyjne przygody.
Muszę się publicznie wyżalić, bo nie wiem czy kląć już na przystanku, czy pisać listy protestacyjne czy darować sobie w ogóle komunikację publiczną i liczyć jedynie na własne nogi... Już na "dzień dobry" pobytu w Poznaniu transport miejski zalazł mi porządnie za skórę :/. Dwie sesje trwania na przystanku po ponad 20 min, bo NIC nie przyjeżdża i cały mój dobry humor pryska... Mimo wszystko rozumiem, że są remonty, że są potrzebne i w ogóle, ale z drugiej strony tkwię jak pajac na tym przystanku czekając i czekając, choć według planu powinnam już być w tym czasie w mieszkaniu. Nawet, choć słońce przebijało się intensywnie zza chmur, nie było zbyt ciepło, by z przyjemnością spędzać czas przy przystankowej wiacie, która i tak od wiatru dobrze nie chroniła.
Prawda jest taka, że w Poznaniu w remoncie są dwa najgłówniejsze węzły komunikacyjne (Most Teatralny i Rondo Kaponiera), przez co miasto ogarnął niezły paraliż. Ja to tak odczuwam, ponieważ z mojego miejsca zamieszkania już nigdzie nie dojadę bezpośrednio. Muszę liczyć na ente przesiadki, autobusy i tramwaje, których trasy są dla mnie istną enigmą, nie do rozgryzienia na razie. Już nie wspominając o tym ile dodatkowego czasu potrzeba na dotarcie gdziekolwiek. I oczywiście trzeba się liczyć z tym, że zawsze może coś nie przyjechać, a w najlepszym wypadku - spóźnić. Tak jak i my, zdając się na komunikację publiczną :/.
Noooo.... pomarudziłam i trochę mi lepiej ;). Nie dziwota, że marznąc na przystanku kolejny raz jednego dnia, bawię się aparatem w telefonie ;).
Oj wystałam się ja parę lat temu na poznańskich przystankach nie raz, nie dwa ..... i to nawet przed remontem było, łącze się w bólu :].
OdpowiedzUsuń