środa, 27 czerwca 2012

Moje mascary + top 3

* Jutro w Rossmanie promocja m.in. na tusz MaxFactor 2000 Calorie, będzie kosztował jedynie 14,99 zł!. Z własnego doświadczenia polecam wybrać się rano, zaraz po otwarciu, bo jak w promocji -50% były pędzle EcoTools to przyszłam do sklepu stanowczo za późno - wszystkie półki były już całkowicie "wyczyszczone" *

Posta jak zwykle dodaję trochę późno, ale mam nadzieję, że jacyś chętni na promocję się załapią :P

I tak a'propos tej promocji pomyślałam, że napiszę Wam co nieco na temat moich mascar, jakich aktualnie używam. Obecnie mam 3 otworzone tusze, ale z oferty Rossmanna zamierzam i tak skorzystać ;). Bardzo lubię kupować i testować nowe tusze, ale zawsze mam problem, który wybrać jeżeli mam kilka w użyciu.

Od lewej: Outrageous Sephora, Lash Doubling Mascara Clinique, Masterpiece Max MaxFactor
Pierwsza z przedstawionych na zdjęciu mascar (maskar? - naprawdę nie mam pojęcia, która wersja jest poprawna:P ) to Outrageous z Sephory. Według mnie najgorszy z przedstawionej trójki, ale i jeden z gorszych tuszy, jakich w ogóle używałam. Widać, że opakowanie jest duże i mieści w sobie więcej kosmetyku, aż 10 ml. To niezbyt mi odpowiada, bo lubię dość często zmieniać tusze do rzęs, a szkoda wyrzucić jeżeli mascara jest jeszcze dobra... Tylko, że ten produkt z Sephory wyrzuciłabym bardzo chętnie. Szczoteczka z sztucznego tworzywa nabiera zbyt dużo produktu, Malując rzęsy nie potrafię ich odpowiednio rozczesać, rzęsy się sklejają, a tego nie cierpię. Jak już uda mi się nałożyć produkt, tak bym była zadowolona z efektu, nie utrzymuje się on długo - w trakcie dnia spektakularność długości i zagęszczenia rzęs zanika. Plus za śliczny, ciemny i intensywny czarny kolor. Cena 59 zł. Nie skuszę się ponownie.


Podwójny tusz Clinique kupiłam w Douglasie w promocyjnej cenie 29 zł. W zamian dostałam pomniejszoną wersję, zawierającą jedynie 2 x 4 g produktu. Tusz jest jednak bardzo wydajny (w lutym pisałam już o tym produkcie, ale od tamtego czasu używałam sporadycznie. Nic nie stracił na świeżości, a ostatnio wrócił do łask i maluję się nim regularnie). Swego czasu bardzo lubiłam podwójne tusze, dają wg mnie świetny efekt, jednak ich nakładanie zabiera trochę więcej czasu. Zwykle, kiedy rano mi się spieszy, unikam nadmiernego przedłużania zabiegów pielęgnacyjnych i z pośpiechu czasem nie używam tego tuszu. Mogę żałować wówczas, bo mascara bardzo ładnie wydłuża rzęsy, pogrubia i nadaję głęboki czarny kolor. Plus także za trwałość. 


Ostatnim z obecnie używanych to zacna mascara od MaxFactor - Masterpiece Max. Jedna z moich ulubionych. Pięknie rozczesuje rzęsy, pogrubia, wydłuża, długo się utrzymuje i jest wydajna. Same zalety ;). Jest jeden minus, ale nie wiem czy to wina wyprofilowania szczoteczki, czy mojej złej techniki "malarskiej" - zawsze razem z rzęsami umaluję sobie powiekę! Tak tego nie lubię, a zdarza się nader często przy używaniu tego kosmetyku. Cała reszta na wielki PLUS!


To była krótka recenzja moich mascar.

Chciałabym Wam napisać również moje TOP 3 z kategorii tusze do rzęs:

Na 3. miejscu - mascary Maybelline New York - na półce tej firmy zawsze znajdę coś odpowiedniego dla siebie. Lubie ich tusze - są w przystępnej cenie (często w ciekawych promocjach) i dają dobre efekty. Jeden ulubiony - żółty Colossal Volume.

Na 2. miejscu - znów zbiorcze podium - mascary Max Factor. Jakością tej marki rzadko jestem rozczarowana. Tusze spełniają moje wymagania i stosunkowo często wracam do produktów z półki Max Factora. Ulubione - False Lash Effect i wspomniany wyżej Masterpiece Max.

A mój numer 1 to:


Tusz, do którego (niestety) nieprędko wrócę. Głównie z powodu ceny pełnowymiarowego produktu. Sumptuous Estee Lauder ze zdjęcia to miniprodukt sprzedawany zimą wraz z kredką do oczu w promocyjnym zestawie za 39 zł. Nawet bym nie promocji nie wiedziała, gdyby nie moja Mama :*. Dostałam ten tusz od Niej w prezencie i jestem za niego bardzo wdzięczna. Wersja mini (2.8 ml) starczyła mi na ponad 2 miesiące codziennego używania, dając za każdym razem ten sam wspaniały efekt - nie przerysowanych, nie teatralnych, ale bardzo gęstych, wyraźnie rozczesanych, lekko wydłużonych rzęs. Skończyła mi się już w lutym, był nawet post z mini-recenzją, a nadal za nią tęsknię ;). Czy zamiast na rower powinnam zbierać na ten tusz??? ;)

Wy na pewno macie jakieś swoje ulubione tusze do rzęs :). Czy możecie mi jakiś sprawdzony polecić?
Od dłuższego czasu jestem wierna tuszom z MF, a czuję, że mojej kosmetyczce przydałby się "świeża krew" ;).

Pozdrawiam mocno! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz