piątek, 6 lipca 2012

Wszędzie ten kurz...

Dzisiaj czeka mnie wyjątkowo ciężka walka. Wrogiem mi będzie paskudztwo, które jest praktycznie wszędzie - kurz. Na szczęście nie będę w tej wojnie osłabiona, nie mam na szczęście alergii na to dziadostwo.

Kilka dni temu zabrałyśmy się z Mamą za "letnie" porządki. Wiosna minęła, nie było mnie w domu, więc zwyczajowe wiosenne porządki przesunęłyśmy na koniec czerwca. Troszkę powoli nam szły, bo zarówno Mama jak i ja chodzimy teraz do pracy (okey - ja chodzę na praktyki, ale i tak trwają ponad 6h dziennie - więc to prawie jak etat :P ) i przeznaczyłyśmy na to tylko późne popołudnia. Ze składzików w domu, strychu i kilku innych miejsc wyniosłyśmy masę gratów, nazbieranych przez lata, makulaturę, starą odzież i tym podobne śmieci, które znajdzie się w każdym domu. Myślenie "a może się kiedyś przyda" to pierwszy krok do nadmiernego chomikowania i zagracenia domu. Jednak od jakiegoś czasu ograniczamy naszą skłonność do przechowywania i jesteśmy na dobrej drodze, by magazynować mniej :).

Ale wracając do tego nieszczęsnego kurzu... Kiedy już wielkogabarytowe niepotrzebne rzeczy opuściły szafy i schowki, przyszedł czas na posprzątanie całej reszty. W dodatku zjawiają się goście, więc nie mogę dłużej zwlekać z zakończeniem wielkich porządków. Zostało odkurzanie i mycie podłóg, wymiana pościeli no i niestety ścieranie kurzy. Nic mnie bardziej nie demotywuje niż ta czynność. Przede wszystkim za szybko ponownie się gromadzi - i nie pomagają różnego rodzaju pronta, płyny antystatyczne, magiczne ściereczki, "psy na kurz" - on wraca i po dniu, dwóch osadza się z powrotem. Druga sprawa: kiedy sprzątam, szczególnie w słoneczny dzień i widzę jak kurz wzbija się w powietrze to z miejsca się załamuje. Widać  unoszące się drobinki, które tylko czyhają na to, bym skończyła wycierać półkę, by ponownie się na niej osadzić... Walka z wiatrakami, co nie? Syzyfowa praca... takie ma "frazeologiczne" skojarzenia :P

Wybaczcie, ale musiałam trochę ponarzekać na czekające mnie zadanie ;). Nie uchroni mnie to przed nim, ale pomaga, gdy szukam u Was zrozumienia ;). 

A może macie sprawdzone pomysły jak walczyć z kurzem? Ja nie poznałam jeszcze jakiegoś dobrego, tajemnego i skutecznego sposobu by pozbyć się tego paskudztwa raz na zawsze (nooo.... to raz na zawsze to pobożne życzenie, ale tak chociaż raz na dobry tydzień i byłoby pięknie ;) ).



P.S. Za sprzedaż nazbieranej makulatury na skupie dostałyśmy ponad 32 zł ;). Już mam nieco więcej na rower ;)

2 komentarze:

  1. Niestety kurz ma to do siebie że jest wszędzie i osoby uczulone na kurz czy roztocza mają dość poważny problem. Na pewno bardzo fajnie sprawdza się oczyszczacz powietrza zdrovi.pl który moim zdaniem jest skuteczny jeżeli chodzi o porządne filtrowanie i jonizowanie powietrza.

    OdpowiedzUsuń