piątek, 24 sierpnia 2012

Filmy z ostatnich kilku dni

Zaczęłam nadrabiać zaległości filmowe, choć nie skupiam się na nowościach czy klasykach. Po prostu przez wielkie imprezy sportowe nie pamiętałam już kiedy ostatnio oglądałam jakiś film ;). Przy okazji odwiedzin koleżanki miałam możliwość obejrzeć kilka filmów, a teraz wybieram co lepsze pozycje, które lecą aktualnie w TV. Z tym jak wiadomo jest problem: zbyt dużo produkcji, delikatnie mówiąc, niskich lotów, nagminne powtórki czy strasznie późna pora wyświetlania naprawdę wartościowych pozycji.

Gwoli informacji chciałabym napisać Wam, co miałam okazję oglądać oraz napisać, co z tej całej mieszaniny  mogłabym polecić. Może więc zacznę od tytułów, które są wartościowe i jeśli jeszcze nie widzieliście, to proponuję przeznaczyć kilkadziesiąt minut:

"Rzeka tajemnic" (Mystic River) - film na podstawie książki o tym samym tytule. Pamiętam, że książka wyjątkowo mi się podobała, ale czytałam ją naprawdę dawno temu, więc nie pamiętałam szczegółów i nie mogę ocenić jak się ma adaptacja do pierwowzoru. Mimo wszystko film mi się podobał, choć jest - jakby to napisać - surowy i oszczędny. Ale nie dziwi mnie to w momencie kiedy wiem, kto wyreżyserował tą produkcję - Clint Eastwood i wszystko jasne ;). Chciałabym (z mojego nieprofesjonalnego punktu widzenia ;) ) ocenić też kreacje aktorskie - na bardzo wysokim poziomie: genialny (!) Sean Penn, Kavin Bacon też bardzo dobrze, podobnie jak reszta obsady. Kto nie widział tego filmu to polecam:).

Źródło: filmweb.pl
Polecam też jeden z moich ulubionych filmów akcji: "Święci z Bostonu" (The Boondock Saints). Fajnie zmontowany, coś a'la Quentin Tarantino. Dosyć nieprzewidywalny, ciekawy. Aktorzy... hmmm odtwórcy głównych ról niczego sobie ;). Pod względem "estetycznym" ;) zdecydowanie polecam część pierwszą, bo jest jeszcze druga, ale ona, choć niewiele się zmieniło, nie trzyma już tego samego poziomu. W dodatku jeden z dwójki głównych bohaterów - Sean Patrick Flanery - majstrował coś z botoxem przy swojej twarzy tak, że przystojniaka z jedynki ciężko poznać w sequelu. Ale wracając do polecania to skupcie się jednie na "Świętych z Bostonu" z roku 1999, raczej pomijając "Święci z Bostonu II - Dzień Wszystkich Świętych". Mam też sentyment do tego filmu, przypominam sobie bowiem, że płyta z filmem była swego czasu dodatkiem do magazyny CKM. Jako że w tamtym czasie nie sprzedano by mi (nie miałabym nawet śmiałości próbować ;) ) tej gazety, wysłałam po zakupy Mamę. A ona raczyła poinformować sprzedawcę "Poproszę o CKM'a dla mojej nastoletniej córki"... do dzisiaj wspomina, że mina kasjera była bezcenna ;).

Źródło: filmweb.pl

Źródło: filmweb.pl
Mam też wartą obejrzenia pozycję dla fanów patetycznego, amerykańskiego kina - "Ostatni bastion" (The Last Castle) z Robertem Redfordem w roli głównej. Rzecz dzieje się w więzieniu dla byłych wojskowych, któremu przewodzi sadystyczny pułkownik. Oczywiście dochodzi do buntu. Tyle w skrócie o fabule, film bardzo dobrze zagrany, polecany przez krytyków właśnie ze względu na kreacje aktorskie. Ja mogę się przyłączyć do pochwał i napisać, ze czas przeznaczony na oglądanie nie był zmarnowany.

Źródło: filmweb.pl

Ach zapomniałabym o jeszcze jednym, nie nowym, ale bardzo dobrym filmie "Efekt motyla" (The Butterfly Effect). To bardzo znana produkcja, słusznie zachwalana więc nie będę się o niej rozpisywać. Na listę filmów, które koniecznie muszę zobaczyć na pewno część II i III. Zobaczymy co powiem po całej trylogii. 
A może Wy widziałyście te filmy i możecie mi powiedzieć, czy dwie pozostałe części stoją na tym samym wysokim poziomie co część pierwsza?

Źródło: filmweb.pl
Rozrywkę zapewniały mi ponad to takie filmy jak: "Oczy anioła" z Jennifer Lopez, "Penelope" bajeczka z Christiną Ricci oraz bardzo dobra komedia, gdzie partneruje rozkosznemu psu mój ukochanym Tom Hanks, czyli "Turner i Hootch" :). Próbowałam z zainteresowaniem oglądać 5. sezon "Czystej krwi", ale w tym sezonie serial ten zupełnie mi nie "wchodzi" :/.

Ogólnie nie żałuję czasu poświęconego na wymienione filmy, choć tak wiele kultowych pozycji dalej czeka, aż je obejrzę. Jutro festiwal "Top of the Top" z Opery Leśnej, ale może po nim skuszę się na kolejny film ;).

1 komentarz:

  1. Słyszałam, że te pozostałe części "efektu motyla" nie są na takim poziomie jak pierwsza część. w sumie nie oglądałam, ale to chyba dlatego, że nie ma w nich ashtona;))

    OdpowiedzUsuń