piątek, 28 września 2012

COLLISTAR - Maschera Tricho-Reconstruction

Czasami mam wrażenie, że mój blog przypomina tablicę ogłoszeń ;). Tu promocja, tam promocja ;). Dlatego dzisiaj chciałam przygotować Wam coś bardziej profesjonalnego, ale jak zwykle profesjonalizm mi nie leży. Miała być recenzja maski do włosów firmy Collistar, ale z powodu zupełnego braku systematyczności u mnie to, co napiszę, możecie potraktować raczej jako przedstawienie produktu :). Oraz coś w rodzaju "projektu denko", bowiem moją maskę udało mi się skończyć (i przy okazji wyrzucić część opakowania).

Collistar to włoska firma, a oryginalna nazwa maski brzmi Maschera Tricho-Reconstruction, czyli na polski odbudowująca maska do włosów zniszczonych, łamliwych i obciążonych z wyciągiem z bambusa. I to ostatnie słowo przekonało mnie najbardziej do zakupu ;). Kosmetyk kupiłam w atrakcyjnej promocji w Douglasie, przy zakupie maski do włosów dodawano szampon gratis, w sumie zapłaciłam ok. 70 zł (to była nie tylko atrakcyjna promocja, ale i tłusty czas dla mojego portfela ;) ). Szampon zużyłam szybko i poza niesamowitym zapachem oraz wysoką ceną (ok. 40 zł), nie zapisał mi się szczególnie w pamięci. Maskę z kolei wykorzystywałam (przez brak systematyczności i lenistwo) dużo bardziej ekonomicznie, bo przez ponad rok czasu.

Collistar'owy Pacman ;)

Produkt zapakowany był w solidny kartonik, w środku znajdowała się ulotka i słoiczek z 200 ml odżywki. Opakowania są bardzo estetyczne, solidne, powiedziałabym że takie akurat dla luksusowego produktu. Niestety zarówno kartonik, jak i dołączoną ulotkę wyrzuciłam tego lata w efekcie zabaw w "perfekcyjną panią domu". A szkoda, bo tylko w tych dwóch miejscach znajdował się długi (i polski) opis producenta. Z tego co znalazłam w internecie maska ma za zadanie działać tak:
Włosy wyjątkowo wzmocnione:
Zawiera żelazo, mangan, miedź i cynk, dostarczane przez cyklodekstrynę, której specjalna struktura uwalniając powoli aktywne składniki, zwiększa ich efektywność i rozkłada w czasie
Pielęgnacja włosów i cebulek:
Cenna botaniczna substancja zapewniająca dobry stan i optymalną równowagę hydrolipidową w skórze i cebulkach włosów. 
Globalna ochrona:
Ekstrakt z moringa oleifera zwalcza szkodliwe efekty oddziaływania czynników zewnętrznych takich jak smog i spaliny. Kwasy lipoaminowe połączone z panthenolem silikonowym zabezpieczają przed szkodliwym działaniem środków chemicznych oraz gorąca suszarki i prostownicy. Filtry UV i witamina E zwalczają szkodliwe działanie promieni słonecznych i wolnych rodników.
Ekstra połysk: 
Specjalne podkreślające blask składniki w produktach do włosów nadają wyjątkowego rozświetlenia
Wszechstronna przyjemność z dobrym samopoczuciem dla włosów. Świeży i zmysłowy aromat. Włosy pełne perłowego blasku. Delikatna i pieszczotliwa tekstura, bardzo przyjemna w dotyku i doskonale pielęgnująca Twoje włosy.
Brzmi zawile (cyklodekstryna, moringa oleifera, kwasy lipoaminowe - WTF?) i jak dla mnie zupełnie niezachęcająco ;/. Takie och-y i ach-y, i jeszcze więcej znajdziecie na merlin.pl. Nie pamiętam, ale na pewno opis na moim opakowaniu był krótszy i przyjemniejszy :).

Ale przechodząc już do rzeczy: maska miała spójną i dość gęstą konsystencję, produkt bardzo łatwo wybierało się ze słoiczka i nakładało na włosy. Choć nie używałam jej systematycznie, to jednak wydaje mi się, że maska przy regularnym stosowaniu nie byłaby wydajna. Ja jednak zachwyciłam się nią pod jednym względem - ma nieziemski zapach. Spodoba się on wszystkim, którzy tak jak ja, lubią świeże, "zielone" aromaty. Podobnie jak w przypadku bambusowego żelu pod prysznic z Yves Rocher, tak i maska z Collistara pachnie świeżo skoszoną trawą - bambusem! Nie wiem jak opisać ten zapach, ale słowo "trawiasty" chyba jest najbardziej odpowiednie ;). Mój zmysł węchu był wniebowzięty ;). Mało tego zapach utrzymywał się całe 2 dni, przy czym myję głowę codziennie. A więc był wyczuwalny nawet następnego dnia i to po umyciu włosów szamponem. Z kolei o inne zachwyty już ciężko: włosy były miękkie, ale nie zauważyłam różnicy w działaniu maski, a innej odżywki (zakładam, że od maski mogę wymagać więcej ;) ). Jako, że na kondycję włosów nie narzekam, nie zauważyłam też działania odbudowującego. Tym bardziej, że produktu używałam od czasu do czasu. 



Podsumowując - nie skuszę się na kolejny raz na ten produkt. Nie zrobił na mnie takiego wrażenia, bym bez wyrzutów mogła odżałować ok. 70 zł na niego. Fakt - zapach jest fantastyczny, ale cieszę się, że jest żel z Yves Rocher (który podobno można używać i do włosów) i to duuużo tańszy, a pachnie niemal tak samo :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz