czwartek, 12 kwietnia 2012

Wielkanoc i (nie-wielkanocne) prezenty

Patrzę kilka postów wstecz i sam tekst... strasznie wylewna byłam ostatnio ;). Teraz pora na kilka zdjęć :).

Kiedy przed świętami Wielkiej Nocy pokazywałam trochę inspiracji na dekoracje, myślałam, że mocno się nimi zasugeruję. Jednak wyszło jak zwykle - jak sobie coś planujesz wychodzi inaczej. I tak zamiast czerwonych gerberów i białego obrusu pojawiło się mnóstwo koloru - bowiem dodatki i dekoracje były na ludowo - po kaszubsku ;). I serweta i zastawa miały kaszubskie wzory, wiec musiałam pogodzić kluczowy kolor niebieski z żółtym, zielonym, czerwonym. Mniej więcej jak wyszło możecie zobaczyć poniżej:

(ps. zdjęć nie ma dużo - tak mi się chciało jeść, że nie mogłam się skupić na strzeleniu fotek ;) )

Stół niezbyt bogato zastawiony - w końcu jadły tylko 2 osoby ;)


Kolory Kaszub
***

I słowo jeszcze o prezentach. Nie świątecznych, bo od zawsze tradycja u mnie jest taka, że Wielkanocny Zając przynosi w podarunku tylko słodkości. Chciałam pokazać Wam moje urodzinowe prezenty - książkę guru wizażu Bobbi Brown "Perfekcyjny makijaż" :D oraz grę towarzyską "Czarne historie". Oba prezenty niesamowicie trafiły w mój gust i marzenia :).


Jak pomalować rzęsy maskarą....
... a może interesuje Was historia?
Autorka - Bobbi Brown











W książce jest wszystko! Od podstaw, czyli na przykład jak nakładać tusz do rzęs, przez makijaż na specjalne okazje, po rys historyczny i trochę teorii.


Piękne zdjęcia i śliczne modelki, które zupełnie są pozbawione porów w skórze - tylko pozazdrościć ;).

Pozycję tą polecam więc każdej z Was, która interesuje się makijażem lub/i chciałabym się trochę podszkolić od najlepszych ;).

Cała książka solidnie wydana - gruby, śliski papier, jest bardzo czytelna, zawiera dużo zdjęć, pokazujących każdą makijażową czynność, każdy krok.



Pudełeczko i karty
Otrzymałam też drugi prezent - grę "Czarne historie". Kto mnie zna, wie, że uwielbiam gry! Wszelkie: te komputerowe i planszówki :). Za to "Czarne historie" to moja pierwsza gra karciana, którą polubiłam od samego początku.

Pomysł i zasada grania są proste: po jednej stronie karty mamy krótki opis historii (najczęściej z trupem w roli głównej :D), a na rewersie wyjaśnienie całej sytuacji.

Zadaniem graczy jest ustalenie jak przebiegła dana historia, której skutek widnieje na karcie do gry. Jeden z graczy, który trzyma kartę, przeczytał historię i zna jej przebieg, mianowany jest Mistrzem Tajemnic. Pozostali muszą zadawać mu pytania tak, by dojść do tego jak wszystko się potoczyło i ułożyć sobie przebieg całej opowieści. Ale żeby było ciekawiej pytania muszą być zamknięte, tak by Mistrz mógł udzielić tylko odpowiedzi TAK lub NIE.
















Z minusów mogę wymienić tylko to, że w grę można zagrać tylko raz. Wiadomo - gdy pozna się daną historię bez sensu próbować odgadywać ją na nowo... Nie mniej jednak, zawsze można pograć z innymi osobami, lecz pozostaje nam wówczas bycie jedynie Mistrzem Tajemnic :)

Na sam koniec chciałam napisać, że oczekuję na jeszcze jeden spóźniony, ale wyczekiwany urodzinowy prezent. Czeka mnie majówka w brytyjskim Liverpool! :D



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz