To właściwie mój trzeci blog i zapewne ostatni. Powinnam się nauczyć, że mój słomiany zapał wystarcza maks. na pół roku (zawodowo na 2 lata), ale za każdym razem - niczym Kapitan Marvel za człowieczego dzieciństwa - podnoszę się i wierzę, że tym razem wytrwam i tym razem zmiana jest na zawsze.
Nic nie jest na zawsze.
Ale... jeśli wracam do moich blogów lub kont w SM za zdziwieniem odrywam ile rzeczy przeżyłam, doświadczyłam, lubiłam, robiłam, próbowałam, poznawałam. Nieodmiennie jestem w szoku wracając do tych zapisków. Takim pozytywnym szoku.
Ta zasada nie ma zastosowania, jeśli wracam do swoich prywatnych notatek i pamiętników, bo pisanie, szczególnie odręczne, od zawsze miało dla mnie charakter terapeutyczny. Jednak z ciemnych stron zeszytów i kalendarzy wieje grozą, depresją i nudnym mono-tematyzmem 💔.
A w życiu jest jednak coś po środku. I chyba chcę teraz dać upust sobie i temu, co nie jest tylko kolorowe. Jak dobrze pamiętam moje blogi porzucałam wtedy, kiedy coś mnie na dłużej przybijało lub deorganizowało życie. A miałam to przekonanie, że w intrenecie to tylko optymistycznie trzeba lub wcale. A to co się działo u mnie to nie były wielkie dramaty. Bo w sumie moje życie jest takie przeciętne jak - podejrzewam - milionów osób. Obywa się nawet bez takich prawdziwych dramatów, którzy ludzie dookoła, nawet z grona najbliższych znajomych, przeżywają. Więc chyba w dużej mierze jestem szczęściarą. Lub nudziarą 😅. Prędzej to drugie.
Tak więc - tak sobie wymyśliłam, że trzeci raz podchodzę do bloga i pisania do poduszki (najczęściej piszę wieczorami). Po to, żeby - jak już to porzucę kolejny raz - móc powspominać żyćko już nie nastolatki czy studentki, a takie jakie prowadzę jako 36letnia singielka. Pracująca w dużej firmie, kadra zarządzająca średniego szczebla, samodzielna, z kotem (a jakże! 🙈). Identyfikująca się jako weganka - choć prawda nie jest jak zwykle zero-jedynkowa: 80% vegan + 20% vegetarian 💁.
Na razie tyle o mnie. Będzie więcej - także po to, że sama chcę coś podsumować 😇.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz