Próbowałam odtworzyć ten smak, odkopałam nawet ekspres przelewowy u rodziców, ale to nie to samo. Najbliżej ideału jest moje Dolce Gusto i kapsułki New York Morning Blend - szczerze polecam. Jako, że kawę piję czarną i w domu tylko w weekendy korzystam z tego mało ekologicznego rozwiązania i naprawdę czuję satysfakcję - z nazwy blendu i smaku kawy 😎.
![]() |
zdj.: Allegro |
Jak już poczuję się jutro jak na Manhattanie, nad poranną kawą, będę dalej wspominać swój wyjazd. Mam taką zabawę teraz, że zawsze wieczorem oglądam zdjęcia i filmik z danego dnia sprzed roku. Nie mogę doczekać się jutra, bo to już dzień San Francisco ❤.
Dzisiaj - dzięki zdjęciom - wspominałam przeprawę przez góry Sierra Nevada z dosłownie ośnieżonymi szczytami i zboczami. Czyli poprzedniego dnia wichura, upał, burza piaskowa w Dolinie Śmierci (gosh! co za genialne miejsce!), a kolejnego dnia przeprawa przez zaśnieżone góry i zakładanie łańcuchów na koła autokaru 😃.
![]() |
Dwa oblicza Kalifornii |
Przygody w Dolinie oczywiście zaskakująco wpłynęły na naszą wycieczkę zatrzymując nas na nieplanowanym postoju - na szczęście w miejscu z cywilizacją, ciepłą kawą i ostatnim przydrożnym kasynem 👀. Koniecznym wspomnieć, że zatrzymanie miało miejsce także w pięknych okolicznościach przyrody - nad śródgórskim jeziorem Topaz Lake. A zmierzaliśmy do jeszcze piękniejszego jeziora - Tahoe - drugie najgłębsze jezioro w USA. Przecudnej urody. Nawet przy niesprzyjającej aurze można było całkowicie docenić jego walory: położenie, geografię, przytłaczający rozmiar... coś niesamowitego.
Zdecydowałam, że dalej nie będę ciągnąć wspomnień dzień po dniu. Ciężko mi wymienić zachwyty ponad to, co już wybrzmiało. Choć z widoków natury muszę jeszcze wyróżnić brzeg Oceanu, moje chyba pierwsze zetknięcie z takowym, w kierunku Monterey wzdłuż drogi 17 Mil (17 Miles Drive). I tu, dla utrwalenia wspomnień, może być tylko jedna melodia 😉. Ale niech już mnie nie myli jak kiedyś - była przekonana, że wycieczka biegnie trasą z czołówki serialu, w dole widoczna będzie potęga oceanu. A my byliśmy bliżej, widzieliśmy więcej, i czuliśmy noskami zapach Atlantyku.
Rozczarowania? Z wycieczki chyba tylko Old Sacramento, ale na szczęście uprzedzona byłam, że może być słabo w porównaniu do reszty programu 😎.
Pozostałe przyszły później... Nasza Pilotka była bardzo oczytaną osobą i zostawiła chętnym listę lektur. I kiedy sięgam po kolejne pozycje, sama dobieram jakieś, czytam reportaże i powiązaną beletrystykę, łączę kropki i obraz społeczeństwa, który powstaje z tych kropek, a potwierdza tylko aktualna sytuacja polityczna za oceanem, daje mi takie uczucie rozczarowania. I chyba trochę krzywdząco używam tutaj określenia społeczeństwo, ale nie wiem jak inaczej oddać charakter tego, co aktualnie wydaje mi się takie meh w Ameryce.
Ale... wybiła godzina papieska, więc odpocznę od pisania, a w kolejnym wpisie podsumuję sobie przeczytane (i czytane) książki i jakie tam sobie z nich obserwacje wyciągam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz