poniedziałek, 13 października 2025

Znak(i) na papierze

Indoktrynowana mądrą częścią mojego Instagrama od dłuższego czasu wiedziałam, że jest takie mądre czasopismo jak "Pismo". Światopoglądowe, twórcze, z ciekawą i pogłębioną tematyką. Długo się opierałam, aż trafił w moje ręce numer o fabrykach jedzenia. A, że to trochę zainteresowanie zawodowe skusiłam się na ten - nomen omen - smaczny kąsek.

W tym samym czasie moja bliska znajoma, również zainteresowana tematyką numeru, zakupiła miesięcznik "Znak". Też był numer o jedzeniu, poświęcony złu jakim jest, a może nie jest, cukier. Na temat cukru i niezdrowego jedzenia, temat mocno odmieniony przez przypadki wszystkich literatur naukowych, mód i diet, "Znak" zgłębiał. 

Wymieniłyśmy się magazynami i powiem Wam, że ja w "Znaku" przepadłam. Nie wiem czy to kwestia tego, że byłam już po intelektualnej rozgrzewce "Pismem" czy jednak styl przypadł mi do gustu bardziej, ale "Znak" mi siadł i tak trafiły w moje ręce dwa kolejne numery. I czuję, że to nie będą ostatnie.

Wrześniowy numer "Znaku" tak ze mną wyjątkowo rezonuje: tematyką, historiami, tekstami, momentami całymi zdaniami, że stwierdziłam, że muszę to odnotować. Nie jest łatwo na co dzień prowadzić ze znajomymi ożywione dysputy w odniesieniu do fachowej literatury, w taki mądry i kulturalny sposób, a czytanie tych dwóch gazet daje mi takie poczucie dyskusji. I chęć, żeby z kimś te tematy przedyskutować dalej. Przewagą "Znaku" nad "Pismem" jest dla mnie - kurczę, trochę słabo się przyznać 🙈 - ale "Znak" napisany jest prostszym językiem. 

Tematem numeru jest produktywność, więc jest artykuł o zmianach w firmach względem różnych rewolucji przemysłowych, ale i cały reportaż o... nudzie. Ten artykuł bardzo mi się podobał, nie sądziłam, że nuda może być tak skomplikowanym stanem. 
"Błąd polega na tym, że gdy mówimy o tęsknocie za nudą, opisujemy tęsknotę za spokojem. A istotą nudy jest niepokój."
"Czuję więc potrzebę zredefiniowania nudy egzystencjalnej - to nuda, w której (na skutek zewnętrznych okoliczności, takich jak własna nieumiejętność bycia z Innym, ale również brak miejsca oraz pretekstu, które umożliwiałyby mi to bycie) jestem sama. Sama dla siebie ze sobą."
Och no dużo bym musiała zacytować. Nuda jako oczekiwanie monotonii w świetle dynamicznie zmieniającego się świata, w którym wiecznie dużo (za dużo) się dzieje. 
W końcu nuda, jako brak wzniosłości w życiu. Albo właśnie jako piękna alternatywa, "zgoda na zwyczajnie życie".

Do tego taka piękna grafika (autorka: Dorota Piechocińska), która trafi do mnie chyba na ścianę.


A drugi artykuł, który głęboko poruszył moje struny, głównie przez otwartą postawę samego autora, to "Dlaczego nie mamy dzieci". Autor, mężczyzna, a chciałabym z nim zbić piątkę. Lepiej tego sama nie oddam:
"(...) zbliżam się do czterdziestki i nie mam dzieci. Nie będzie to jednak kolejny konfesyjny esej o zaletach bezdzietności, o presji społecznej na posiadanie potomstwa, o tym, jak brak własnych pociech ofiarował mi wolność, której nie mogą zaznać ludzie będący rodzicami. Ba, czasem mam wrażenie, że nie doświadczyłem w życiu czegoś istotnego. Uważam, że fakt, że nie jestem ojcem, odebrał mi pewną fundamentalną w tym wieku perspektywę (...)"
No cóż... z ust mi to wyjął. Autor dodał jeszcze na wstępie "To jeszcze nie koniec: ja wcale nie zamierzam nie mieć dzieci." Tu akurat facetem jest łatwiej zrealizować takie założenie 🙄.
Sam artykuł naprawdę w fajne tony bije, wybija argumenty o mieszkalnictwie czy zarobkach. W prosty, ciekawy, ale jednocześnie kompleksowy sposób rozkłada na czynniki dlaczego to nie 800+ wpłynie na dzietność lub nie. Polecam. 

Ach i jeszcze parę stron o przereklamowanym dobrostanie. Z podtytułami z cytatów z piosenki Mix Sałat Taco Hemingwaya i Darii Zawiałow. W punkt. 



Dobre to było. Jakże zdrowsze niż przegląd SM przed snem. Nie mówię tylko o piosence, ale o "Znaku" of course.

Październikowy numer już mam 😊.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz