niedziela, 30 grudnia 2012

Dwie trylogie - Trudi Canavan

Zawsze w okresie świąteczym dużo czytam. Mam sporo wolnego czasu i przede wszystkim żadnej ochoty na jakieś szczególne działania (względem na przykład zaległych projektów na studia ;) ). Spędzam więc całe dni na oglądaniu telewizji, czytania, graniu lub bezproduktywnym snuciu się po domu, tudzież galerii handlowej. Wiem, wiem, nie mam czym się chwalić... taka jest prawda, a nie chciałabym jej zatajać, pisząc, że wyjątkowo aktywnie spędzam każdy wolny dzień ;).

Ale dziś nie o moim lenistwie (to się teraz tak ładnie, naukowo i chorobowo nazywa prokrastynacją), ale o pewnej lekturze, która kojarzy mi się ze Świętami.

Dokładnie nie pamiętam kiedy, ale dwa lub trzy lata temu właśnie na Gwiazdkę dostałam Trylogię Czarnego Maga napisaną przez Trudi Canavan. Zupełnie się nie spodziewałam tak trafionego prezentu, więc do dziś pamiętam radość po jego otrzymaniu (dlatego tak miło mi się kojarzy). Jest to opowieść - jak wynika z tytułu - o magach. Do ich zamkniętego i elitarnego świata wkracza dziewczyna ze slumsów, która wniesie ze sobą konkretne zmiany w Gildii. W dodatku niczego nieświadomym magom grozi wielkie niebezpieczeństwo, a przez strach i przez to, że złamaliby panujące zasady odrzucą swoją jedyną deskę ratunku. Jako, że uwielbiam fantastykę lektura pochłonęła mnie bez reszty, tym bardziej, że jest to dobrze napisana opowieść, akcja jest ciekawa (choć długo się rozwija), a świat przedstawiony zupełnie inny od tych, które znałam z fantasy do tej pory. 

Dlatego gdy usłyszałam o kontynuacji przygód części bohaterów z pierwszej trylogii w serii książek "Misja Ambasadora", "Łotr" i "Królowa Zdrajców" - byłam pewna, że będzie to znów dobra powieść i bez namysłu kupowałam po kolei wychodzące części. Niestety tym razem się rozczarowałam... Najwięcej zawodu sprawiła mi ostatnia część, którą kupiłam sobie kilka dobrych miesięcy po premierze, w ramach mikołajkowego prezentu. Już sam fakt, że mogłam tyle czekać świadczy o tym, że historia nie jest porywająca. Wiele wątków wydaje się mi naciąganych i niepotrzebnych, a i same zakończenie historii nie jest odkrywcze czy zaskakujące. Choć w opisie na okładce książki znajduje się takie zdanie "Królowa Zdrajców to triumfalnie zwieńczenie Trylogii Zdrajcy", nie sądzę by trylogia ta była wielkim osiągnięciem Autorki.


Moje odczucia względem tej serii oczywiście nie są obiektywne. Mi osobiście druga trylogia nie przypadła do gustu, przeczytałam każdą książkę szybko, bo już tam mam, że historia i tak mnie zaciekawi, choć nie pochłonie. W internecie przeczytałam mnóstwo pozytywnych komentarzy o tych książkach, więc zagorzali fani odnaleźli w tych książkach, to czego oczekiwali od tej historii. Ja akurat do tego grona nie należę :).

Jeśli tak jak ja lubicie fantastykę, najlepiej zrobicie jeśli sami przeczytacie Trylogię Czarnego Maga i Trylogię Zdrajcy, bo zupełnie zmarnowana to lektura na pewno nie będzie :).

A może już czytaliście tą serię? Jakie wrażenia?


W tym miejscu pozdrawiam Was serdecznie w ostatnie dni 2012 roku ;) ;).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz