wtorek, 11 grudnia 2012

Kilka kolejnych słów o karmieniu

Było już o pieskach ze schroniska, było o dzieciach. Będąc w domu udało mi się dokarmiać istoty nie tylko w sposób wirtualny ;). Nie mieszkam w leśniczówce więc słomy i marchewek do paśnika nie niosłam. Nie mieszkam też nad wodą by podrzucać coś łabędziom i kaczkom. 

Jednak razem z Mamą dbamy o fruwających gości w naszym ogródku:

Głodni przysiadali w kolejce na gałęziach :)


Widzicie też ile śniegu nam w Słupsku napadało :). Ja się cieszę niesamowicie! Uwielbiam taką zimę: białą z niewielkim mrozem. Śnieżna zima to moja ulubiona pora roku, a rozgorączkowany okres przedświąteczny to najlepszy czas pośród pozostałych 365 dni. Wiadomo... czasami chłód dokucza za mocno, słońca zdecydowanie brakuje, a wszystkich dookoła coś trafia, bo zmęczeni i rozdrażnieni są przygotowaniami do Bożego Narodzenia, wymyślaniem prezentów i wigilijnego menu. Tak bywa, choć mi akurat pozytywnie udziela się to świąteczne szaleństwo - najwyżej coś nie będzie perfekcyjnie wysprzątane, ale choinka będzie!, lampki będą!, rodzina będzie! Cóż trzeba więcej? Może tylko śniegu, który liczę na to, że w tym roku utrzyma się do 25 grudnia (co najmniej :D).

Już się nie mogę doczekać Świąt!
A Wy? ;)

2 komentarze: