Ostatnio tak się składa, że co dwa tygodnie odbywam męczącą, 6-ciogodzinną podróż i przybywam do domu na weekend. Zastaję w nim wówczas wiele dobrodziejstw jak: chleb własnego wypieku (tym moja Mama niezmiernie mnie zaskoczyła ;) ), tartę z czarnymi jagodami czy przepyszne pierogi. Jednak weekend w domu nie sprzyja regularnym dodawaniom postów, gdyż multum masa innych rzeczy odciąga moją uwagę od komputera lub Internetu ;).
Dziś jednak postanowiłam poświęcić trochę czasu, by napisać i pokazać Wam jaka niespodzianka czekała na mnie w domu, na mojej półce z kosmetykami:
Dostałam zestaw kosmetyków Suhada Nature: olejek do ciała i żel pod prysznic. Oba produkty są naturalne, posiadają odpowiednie certyfikaty. Pięknie pachną! Od kiedy przekonałam się na własnej skórze o zaletach oliwki dla dzieci Hipp (wyjątkowo polecanej przez bloggerki i dziewczyny na Wizażu) rozglądam się za innymi olejkami do ciała. Starannie patrzę na skład i w przypadku mojego nowego olejku pozytywnie mnie on zaskoczył:
olej sojowy, kukurydziany, palmowy, migdałowy, z awokado i pestek granatu, jojoba... a wszystko naturalne! Bez parabenów, silikonów, składników pochodzenia zwierzęcego.
Buteleczka kosmetyku jest również urocza. Prosta, ale urocza. Grube szkło i drewniana nakrętka - naturalne materiały dla naturalnego kosmetyku ;). Dodatkowo olejek wypływa z buteleczki kropelkami więc nie ma obawy, że wylejemy za dużo na raz.
Strasznie się ucieszyłam, że dostałam taki prezent :).
Dostałam również coś innego: kije do nordic walkingu :D. O nich myślałam już od wielu, wielu miesięcy. Na obozie studenckim poznałam (proste) tajniki techniki norweskiego chodzenia i chodzenie to sprawia mi wiele frajdy. Opanowałam chód w takim stopniu, że jest to dla mnie niewymagający, a intensywny wysiłek. Chodząc z kijkami mogłabym prześcignąć niejednego biegacza uprawiającego jogging ;). Sama - choć próbowałam się przekonać - nie lubię biegania. Nawet "nie lubię" to za delikatne określenie - nie cierpię! Za to chodzić, tym bardziej ze świadomością jaki ten sport jest zdrowy i korzystny, mogę codziennie. Zamiar mój, takie wiosenne postanowienie, stanowi właśnie uprawianie nordic walkingu kilka razy w tygodniu. Mam ogromną nadzieję, że mój napięty rozkład zajęć w tygodniu pozwoli mi by zacząć "kijkować" ;). Dam znać czy udało mi się zrealizować moje postanowienia :). Na razie udało mi się jedno: nauczyłam Mamę podstaw prawidłowego chodu. Technika, choć prosta, jest w przypadku nordic walkingu bardzo ważna, bo gwarantuje korzyści z uprawiania tego sportu. Niestety patrząc na chodziarzy, aż się prosi, by ktoś pokazał im właściwą technikę, bo bez niej ten wyjątkowy chód jest bezwartościowy, a nawet szkodliwy. Tak więc Mamie udało mi się zaszczepić mój zapał do kijków, teraz zamierza kupić własne dla siebie. Latem więc będziemy chodzić razem ;]. Z kolei w Poznaniu planuję, że towarzystwa (i motywacji) dotrzyma mi biegająca współlokatora ;P.
Przecież wiosna idzie! :D Wy też macie ochotę na wiosnę wychylić się z domu i trochę poruszać na świeżym powietrzu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz