środa, 15 lutego 2012

Nowości kosmetyczne

Dziś zaczęłam używanie kilku nowych dla mnie kosmetyków, które można powiedzieć, są stosunkowo ekskluzywne, przynajmniej jak na studencką kieszeń ;). Ciężko powiedzieć coś po pierwszym zastosowaniu, choć na początek ze wszystkich kosmetyków jestem zadowolona.

W Walentynki więc rozpoczęłam romans z maskarą Clinique, podwójną z odżywką. Kosztowała 29 zł w Douglasie. Jest to opakowanie mniejsze od pełnowymiarowego: 2 x po 4g. Na recenzje oczywiście za wcześnie, jednak po poprzednim, wyschniętym tuszu, pomalowane świeżą maskarą rzęsy zdecydowanie dobrze wyglądały. W pewnym momencie jak spojrzałam w lusterko, stwierdziłam "wow, ale mam długie rzęsy dziś" ;).




Do tej pory przez ponad dwa miesiące używałam mini-maskary (2.8 ml) Estee Lauder Sumptuous, którą mogę zdecydowanie polecić. Jak była świeża świetnie rozdzielała rzęsy, zagęszczała, wydłużała i nadawała im głęboki czarny kolor. Dostałam ją w zestawie z kredką do oczu. Zestaw kosztował 39 zł. Z czasem widać było po szczoteczce, że wysycha; szybciej się kruszyła i nie nadawała oczom takiej głębi. Jednak za taką cenę i trwałość sprawdzała się nad wyraz dobrze :). W dodatku jakby nie patrzeć to taka luksusowa marka :D

Innym kosmetykiem, którego stosowanie rozpoczynam w tym tygodniu to kremowa nawilżająca emulsja do mycia twarzy AA Prestige. Oprócz tego, że prawie zupełnie się nie pieni nie mogę na jej temat na razie nic więcej powiedzieć ;). Zobaczymy więc jak się sprawdzi...


Kupiłam również nowy podkład, który ma za zadanie rozświetlać twarz. L'Oreal LumiMagique, bo o nim mowa, to nowość na półce L'Oreal. Kolor dobrałam idealny, K2 rose porcelain, co akurat mi niestety się rzadko zdarza, ale powoli dochodzę do wprawy ;). Ma fajną konsystencje, dosyć płynną, ładnie się wtapia w skórę, ale nie jest mocno kryjący. Takie moje obserwacje po 2 dniach stosowania :).


Na koniec o dwóch pudrach, które wpadły w moje ręce w ten weekend. Za wiele o nich nie wiem, działanie wyjdzie w "praniu". Mowa o MaxFactor by Ellen Betrix, drugi to Bio detox organic od Bourjouis. Ten drugi na nieszczęście i zupełnie przypadkowo jest dla mnie zdecydowanie za ciemny, ale że bardzo chciałam go wypróbować będzie mi służył jako bronzer. A jak nie to niestety wyląduje na Allegro ;(.


Oba pudry mają podobne, duże opakowanie z lusterkiem i dołączoną gąbeczką.

To tyle z moich małych kosmetycznych zakupów z tego weekendu. Żałuję najbardziej, że kosmetyków nie dosięgają posezonowe wyprzedaże :-P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz