Dziś jak małe dziecko cieszyłam się jak wstałam w południe i zobaczyłam za oknem padający śnieg! Padał tak cały dzień, niezbyt intensywnie, ale bez przerwy, tak więc jeszcze przed obiadem ubrałam się ciepło i wyszłam z psem odśnieżyć podjazd. Och, jaką mieliśmy z Ciapkiem radochę! On szalał w zaspach za rzucaną mu przeze mnie butelką po Pepsi (taka zwykła rzecz, a cieszył się jak głupi ;P), ja z kolei nie mogłam się napatrzeć na padający biały puch :). Szybko stwierdziłam, że ośnieżony psiak jest wdzięcznym obiektem do zrobienia kilku zdjęć, pognałam po aparat i strzeliłam kilka fotek. Trochę ciężko było zrobić odpowiednie zdjęcia, jednocześnie trzymając aparat, robiąc fotki, rzucając butelkę i biegając za psem z nadzieją na dobre ujęcie ;). Wyszło, co wyszło :P
Jeszcze kilka portretów, bo uważam, że mój piesek jest wyjątkowo fotogeniczny ;)
Ja po zabawie wyglądałam mniej więcej tak samo - jak mały bałwanek ;). I marzy mi się wolne i wyjazd, choć krótki, weekendowy, na narty...
Pozdrawiam i tych kochających taką zimę i tych kochających ją trochę mniej! ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz